czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 6

*Will
Obudziłam się bardzo wcześnie około 5:00. Tak dokładnie to obudziło mnie wycie psa. Próbowałam spać dalej, jednak byłam coraz bardziej rozbudzona. Założyłam szlafrok i zeszłam na parter by otworzyć drzwi i zobaczyć co się dzieje. Przed nimi leżał zabłocony, olbrzym husky. Próbowałam go przegonić jednak on potrącił mnie na bok i wszedł do domu. Zdążyłam go złapać za obrożę i na moje nieszczęście postanowiłam, że pies zostanie w domu przynajmniej do rana. Wtedy zadzwonię do właściciela na numer, który jest na obroży. Nie miałam serca wyganiać psa na ulicę, kiedy padał deszcz, jeszcze w dodatku kiedy jest bardzo głodny. Nakarmiłam go więc i siedziałam z nim aż do 7:00.
*Lucy
Obudziłam się o 7:00. Razem z Will miałam jechać dziś na uczelnię, więc wyszykowałam się i poszłam do niej. Z jej domu dobiegały wycia psa. Przyśpieszyłam kroku. Drzwi były otwarte.
- Will! - zawołałam i czekałam na odpowiedź.
-  MOŻESZ SIĘ UCISZYĆ?! - Krzyki Will mieszały się z wyciem psa.
- WILLIE!
W końcu podeszła.
- Ah... Cześć Lucy. Dzisiaj o 5:00 pies wył przed drzwiami no to go wpuściłam. 7 razy próbowałam dodzwonić się do właściciela, ale...
Will przerwała. Jej telefon zaczął dzwonić. Rzuciła się na niego i zaczęła prawdopodobnie rozmawiać z właścicielem, ponieważ podawała swój adres.
- Właścicielka zaraz przyjedzie. Musimy zaczekać - powiedziała Willie i usiadła na schodach.
Zrobiło mi się jej żal, bo miała wory pod oczami i wyglądała jakby nie spała całą noc. Po jakiejś chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
*Will
Rzuciłam się do drzwi. Chciałam się jak najszybciej pozbyć tego psa. Uwielbiam zwierzęta ale akurat ten najbardziej działa mi na nerwy. Otworzyłam drzwi. Stała przy nich piękna wysoka blondynka. Uśmiech rozjaśniał jej twarz. Pies od razu do niej przybiegł.
-Naprawdę nie wiem jak pani dziękować-powiedziała dziewczyna głaszcząc psa- Fred zginął mi tydzień temu.
-Tak w ogóle jestem Willie- powiedziałam wyciągając dłoń. Ona ją uścisnęła i powiedziała:
-A ja jestem...
Nagle jej uśmiech pobladł. Teraz nie patrzyła się na mnie tylko na Luc stojącą za mną.
-... Taylor- do kończyła ponuro
Spojrzałam za siebie. Lucy miała taki sam wyraz twarzy jak Taylor.
- No cóż będę się zbierać... Miło było mi cię poznać Willie
-Mi ciebie też- odpowiedziałam odwzajemniając jej uśmiech
Nie wiedziałam w ogóle o co chodzi. Dopiero w drodze na uczelnię Luc powiedziała mi, że Taylor dokuczała jej przez całe liceum a w dodatku zabrała jej chłopaka. Mówiła, że teraz tylko udawała miłą. Żal mi się jej zrobiło. Jednak mówiłam jej, że może Taylor się zmieniła. Ona jednak upierała się i mówiła, że Taylor tylko udaje słodką.
*Leslie
Już było po zajęciach. Szybko pojechała do domu uszykować się do pizzerii. Zostało mi zaledwie pół godziny. Dochodziła już 16:00 a ja ciągle byłam w proszku. Kiedy byłam już gotowa było dobrze po 16:00. Byłam już spóźniona. Nieoczekiwanie ktoś zapukał do drzwi. Był to Zayn.
- I co? Gotowa? - zapytał. Był podniecony, tak samo jak ja.
Uśmiechnął się do mnie. Wtedy zaznałam najdziwniejszego uczucia. Poczułam jakby cały boży świat przestał istnieć i liczył się tylko on i jego słodki uśmiech. Jakimś cudem ocknęłam się, wyszłam z domu i wsiadłam do srebrnego mercedessa Zayna. Przez całą drogę do pizzerii wygłupialiśmy się śpiewając piosenki, które leciały w radiu. Zaynowi wychodziło to lepiej ode mnie.
*Lucy
Byłyśmy na miejscu. Brakowało tylko Zayna, Less i Nialla. Zayn i Less dotarli jako ostatni. Do naszego stolik podszedł kelner.
-Co podać?
-Dwie duże pizze z krewetkami- rzucił Harry zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć. Puścił do mnie oczko.
Byłam wściekła. Wiedział, że byłam bardzo głodna i nienawidziłam krewetek. Posłałam mu pełne nienawiści spojrzenie. Hazza spoważniał.
-Proszę poczekać- krzyknął
Kelner wrócił się.
-Tak?
-Jedna pizza z szynką za miast krewetek.
-Dobrze
Wszyscy się świetnie bawili gdy nagle do pizzerii weszła wysoka blondyna.
- Taylor! - zawołał Harry i podszedł do niej. Zdjął z niej płaszcz i pocałował czule. - Przedstawiam wam moją dziewczynę.
Wszyscy podeszli by się z nią przywitać. Wszyscy oprócz mnie. Poczułam się jakby ktoś z całej siły walnał mnie w twarz. Nie wiem dlaczego. Może się w nim zakochałam...
*Leslie
Minęły już 2 godziny. Zayn siedział obok mnie i coraz mniej zawierał głosu w rozmowie. Stopniowo zaczynało mi się robić niedobrze.
- Zayn...
- Tak, kochanie?
Popatrzyłam na niego zdziwiona. Od razu się poprawił.
- Przepraszam.... Tak jakoś mi się wyrwało...
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się do niego. On odwzajemnił uśmiech.
- Coś chciałaś powiedzieć.
- Ah tak. Niedobrze mi chyba pójdę do domu.
- Podwiozę cię.
- Dzięki.
Gdy dotarliśmy na miejsce zaprosiłam Zayna do siebie. Powiedziałam mu aby poszedł do salonu. Sama zaś poszłam zrobić sobie herbatę. Gdy weszłam do salonu Zayn przygotował mi koc. Od razu wtuliłam się w niego a Zayn usiadł obok.
- Lepiej? - Zapytał.
- Lepiej, tylko nadal mi zimno.
Zayn jak na zawołanie przybliżył się do mnie i mnie przytulił. Od razu zrobiło mi się cieplej i poczułam że się rumienię. Chciałam żeby zostało już tak zawsze.
- Masz takie piękne oczy - powiedział przyglądając mi się.
Zbliżył się jeszcze bardziej. Serce zaczęło mi bić szybciej. Pocałował mnie. Całus zmienił się w namiętny pocałunek. Po jakimś czasie zasnęliśmy wtuleni w siebie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejj pisze Will :) Wszyscy fani Taylor Swift - to nie ona została opisana! Ale jeśli ma sie taka skapę jak ja... Po prostu wymyśliłam jakąś wysoką blondynę i postanowiłam że dam jej na imię Taylor. Dopiero później koleżanka uświadomiła mi, że może to być Taylor Swift. Naprawdę przepraszam wszystkich ich fanów, ale to nie o nią tu chodzi! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz